PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=99}
7,4 53 396
ocen
7,4 10 1 53396
6,3 13
ocen krytyków
Lolita
powrót do forum filmu Lolita

Może i wiernie oddane są detale, ale interpretacja postaci Humberta jest beznadziejna! To bardzo ciekawe, że z obleśnego pedofila, który zastanawiał się, czy nie naćpać swojej ofiary i nie zgwałcić jej, gdy ta śpi, albo czy nie zrobić jej dzieci, które będą potem jego nowymi ofiarami, zrobiono tragicznie zakochanego romantyka. W książce opisane były metody psychologiczne, którymi Humbert usiłował sobie zagwarantować posłuszeństwo Lolity. Facet był nikim więcej jak dobrze wykształconym Fritzlem. W filmie zrobiono z niego postać smutną i tragiczną, której się żałuje. świadczy to o kiepskiej interpretacji książki.

ocenił(a) film na 4
WrednyMotylek

Och, nie byłabym taka pewna! Oczywiście, jeśli wyrzucić pół książki, obedrzeć ją z tej cudownej, słodkiej i ku czytelnika zgubie mylącej mgiełki nad stronami, postać Humberta Humberta może wydać się Fritzlem. Jednak zauważ też JAK on pisał. Pisał o niej jak o swojej ukochanej, pisał z czułością i tkliwością, wprawdzie o rzeczach ochydnych i nie mieszczących się w głowie zwykłego śmiertelnika. Sama czytając tą książkę, dopiero po kilku rozdziałach zorientowałam się, że mon cher Humbert H. jest z zewnątrz zwykłym kryminalistą, który niszczy życie tej małej dziewczynce. Mówę "z zewnątrz", bo kiedy przez książkę wchodzi się do jego wnętrza role się zamieniają! To Lolita swoim okropnym, wulgarnym zachowaniem niszczyła słodkiego Humberta! On tak cierpiał! I znów wracam do rzeczywistości i widzę, że to HH był krwiożerczą bestią. W tym filmie właśnie brakowało tej przewrotności, tej wojny w sumieniu: kto w końcu jest ofiarą? Tutaj właśnie przyznam Ci rację, zrobili z niego tragicznego romantyka i zbyt uprościli całą historię.

zupa.z.trupa

Też się zgadzam z twoją opinią,ale nie pamietam by było tam powiedziane że chce jej zrobic dzieci i potem je wykorzystywac...

ocenił(a) film na 5
magiczna16

Było nawet, że ją krytykował, że nie może za bardzo przytyć, bo nie będzie już taka nimfetkowata.

ocenił(a) film na 4
magiczna16

Też myślę, że "Fritzl" to o wiele za dużo i zbyt sztampowo, pochopnie i pretensjonalnie powiedziane :P

magiczna16

Było było. Najpierw rozważał, jak jej się pozbyć, gdy przestanie być nimfetką i dojrzeje. Następnie stwierdził, że może jednak by się z nią przemęczył i poczekał, aż Lolita urodzi mu córeczkę, jego kolejną nimfetkę. Ba! Posunął się jeszcze dalej, do bycia dziadkiem, który z radością zajmuje się swoją wnuczką. W takich chwilach otwierały mi się oczy na jego postać. Z jednej strony człowiek uwznioślający swą miłość i usprawiedliwiający się na każdym kroku, z drugiej mężczyzna, który zwyczajnie wykorzystywał osieroconą przez ojca i niekochaną przez matkę dziewczynkę.

Lena_Xxx

Nie pamiętam tego z książki! o.O Ale jazda, co za oblech!

magiczna16

Mniej więcej połowa książki: ,,w zależności od stanu gruczołów i zwojów nerwowych potrafiłem w ciągu jednego dnia odbyć drogę między dwoma biegunami obłędu - od przeświadczenia, iż około roku 1950 trzeba będzie jakoś się pozbyć trudnej nastolatki, której nimfięca magia tymczasem się ulotni, aż do myśli, że przy odrobinie cierpliwości i szczęścia zdołam może z niej wyhodować nimfetkę z moją własną krwią w niezrównanych żyłach, Lolitę Drugą, iżby skończyła osiem czy dziewięć lat gdzieś w roku 1960, kiedy ja sam będę jeszcze dans la force de l'age; co więcej, teleskopowe właściwości mojej wyobraźni - czy też bezobraźni - były dość silne, żebym widział, jak w dalekiej czeluści czasu un viellard encore vert - choć może to próchno tak się zieleniło? - zdziwaczały, tkliwy, zaśliniony doktor Humbert uprawia wobec nieziemsko pięknej Lolity Trzeciej sztukę bycia dziadkiem."

ocenił(a) film na 8
zupa.z.trupa

Samego Nabokowa irytowała taka interpretacja filmowa jego dzieł, powodująca podobne wnioski do Twoich.
Dziennikarz do Nabokowa- Czy bycie autorem ''Lolity'' jest jak bycie ojcem zdeprawowanego dziecka?
Nabokov- Lolita nie była zdeprawowanym dzieckiem. Ją zdeprawowano!
Książka ta piętnuje pedofilię, nie ją pochwala.
Pisarzowi przedstawianie jego powieści w popkulturze nie podobało się. Tej ekranizacji nie dożył, ale to Lolita była u niego ofiarą bardzo skrzywdzoną przez Humberta.

zupa.z.trupa

A znasz taki film, w którym nie uprościli historii z książki? Bo ja nie. To jest zupełnie inny środek przekazu. Czytam właśnie "Papillona" Henri Charrièra i odświeżyłem sobie film z 73 roku z Hoffmanem i McQueenem, który zapamiętałem jako świetny. Ale teraz dopiero widzę, jaką rzeź zrobili z książki.

eltoro10000

O, właśnie zauważyłem, że założyciel wątku to Wredny Motylek. Co za zbieg okoliczności...

użytkownik usunięty
WrednyMotylek

Film nie musi oddawać dokładnie zamysłu autora książki, to także dzieło reżysera.

WrednyMotylek

w 100% zgadzam się z WrednymMotylkiem, a czytając komentarz zupa.z.trupa zastanawiam się czy ten użytkownik miał kiedykolwiek do czynienia z książką Nabokova ("jeśli wyrzucić pół książki, obedrzeć ją z tej cudownej, słodkiej i ku czytelnika zgubie mylącej mgiełki nad stronami, postać Humberta Humberta może wydać się Fritzlem." ?????). Pierwszy obejrzałam film, później przeczytałam książkę. Film pierwszy raz obejrzałam kilka lat temu, teraz znam go już na pamięć, ponieważ uważam że to arcydzieło. Dobór aktorów, muzyka, miejsca kręcenia filmu oraz fabuła są po prostu perfekcyjne. Jednak jako ekranizacja książki ten film faktycznie 'leży'. W książce ukazana jest zupełnie inne historia. Przerażająca. Czułam się jakbym czytała zapiski wypranego z uczuć pedofila, bestii marzącej o wykorzystaniu biednego dziecka. Oczywiście, że był tam fragment o zrobieniu kolejnych ofiar z dzieci Lolity. Były nawet gorsze fragmenty. Książki nie skończyłam czytać (nie przeczytałam ostatniego rozdziału). Byłam zniesmaczona i rozczarowana. W filmie była magia, bo było pokazane jak nieszczęśliwym człowiekiem był Humbert, który autentycznie kochał to dziecko, a ono go wykorzystało i porzuciło. W książce pokazane są realia, czyli to, że Lolita była jedynie dzieckiem i nie byłaby w stanie zachować się jak wyrafinowana, przysłowiowa 'zimna suka'. Humbert ją obleśnie wykorzystał, a ona, jako dziecko, nie wiedziała właściwie co się z nią dzieje, myślała, że tak być powinno i między innymi dlatego zafascynowana Quiltym uciekła z nim. Wcale nie była tak inteligentna, była jedynie DZIECKIEM. Porównanie do Fritzla jest niestety jak najbardziej trafne.

ocenił(a) film na 5
Candy_Perfume_Girl

a nie sądzisz, że takie filmy jak ten to tak naprawdę "rape apologism" i "victim blaming"? Moim zdaniem jest to szkodliwe i niesprawiedliwe, żeby ukazywać dziecko jako "uwodzicielkę". Daje to łatwą wymówkę gwałcicielom i pedofilom, którzy potem usiłują wmawiać całemu światu, że kilku(nasto?) letnie dziecko uwodziło go z premedytacją, a on biedny, chociaż dorosły żuczek po prostu nie umiał panować nad swoimi popędami?

Candy_Perfume_Girl

" W książce pokazane są realia, czyli to, że Lolita była jedynie dzieckiem i nie byłaby w stanie zachować się jak wyrafinowana, przysłowiowa 'zimna suka'." => Bo, jak wszyscy wiemy, dzieci absolutnie nigdy nie robią nic złego i tak generalnie to czas spędzają nosząc swoim babciom przez las frykasy w koszyczkach ^^'

ocenił(a) film na 5
ponder

Nawet jeśli robią, to tylko z winy dorosłych (błędy w wychowaniu itp.) i podatności na wpływy, które są "prawem" ich wieku.

Surine

Wybacz, ale to jest po prostu... słabe.

ocenił(a) film na 5
ponder

Co jest słabe? Wiem, że Polacy rzygają na psychologię (ogólnie, na każdej płaszczyźnie są ignorantami), ale bez przesadyzmu.

Surine

Słabe jest twierdzenie, że osoba w wieku, dajmy na to, dwunastu lat nie może zrobić nic złego a jak zrobi to to wina rodziców. To prowadzi do tłumaczenia w identyczny sposób osób czterdziestoletnich. Zło popełnione przez człowieka jest złem popełnionym przez niego, szarlataneria zwana psychologią nie ma tu nic do rzeczy.

ponder

Nie o to chodzi, czy Lolita zrobiła coś złego. Chodzi o to, że to ona była ofiarą. Skąd w małej dziewczynce takie rozbujanie seksualne, że jedzie na obóz i od razu próbuje seksu? Chyba nie powiesz, że dorastała w normalnych warunkach. Matka jej nie kochała, wręcz nie znosiła. Jej ojciec nie żył. Nigdy nie miała wzoru mężczyzny, a jej matka nie była kompletnie zainteresowana wychowywaniem i ukierunkowywaniem dorastającej córki. Lolita moim zdaniem bardziej potrzebowała kochającej rodziny, a nie faceta, który bez skrupułów wykorzystał jej niewiedzę w wielu kwestiach. Nie zmienia to jednak faktu, że nie rozwijała się normalnie i dlatego tym bardziej była łatwym łupem dla Humberta. Ale wina nie tkwiła w złym charakterze. Poza tym ewidentne było, że seks jako taki ją nie interesował, co dobrze przedstawia scena seksu, w czasie którego Lolita czyta komiks i nie zwraca na Humberta uwagi (na filmie pokazali jakby czerpała z tego trochę przyjemności, ale w książce w ogóle nie była tym zainteresowana).

Lena_Xxx

Sorry, w międzyczasie przeczytałem powieść Nabokova i tak, oczywiście masz rację, Lolita była ofiarą, absolutnie niczym nie zawiniła. I problemem nie był brak "wzoru mężczyzny" tylko popieprzony pedofil ożeniony z jej matką.

ponder

'szarlataneria zwana psychologią nie ma tu nic do rzeczy' Ales ty glupi. Inaczej nie da sie tego nazwac...
To wlasnie wychowanie i cale dziecinstwo wplywa na to, jacy pozniej bedziemy. TYLKO i wylacznie. Moze pora troche sie doinformowac a potem pie.przyc farmazony.

ocenił(a) film na 7
Lena_Xxx

Dokładnie, zgadzam się z tobą w 100%. Lolicie tak naprawdę potrzebna była normalna, kochająca rodzina, a nie kochający ją nocą "tatuś".

ponder

przeczytałeś uważnie moją wypowiedź? nie napisałam, że wszystkie dzieci są święte i niewinne, tylko że to właśnie była ta różnica między filmem a książką. w filmie lolita wykorzystała humberta, w książce była niewinnym dzieckiem. poza tym, już abstrahując od tematu, jak można porównywać niegrzeczne dzieci do uknutej intrygi jaką przygotowała 12latka, naprawdę sądzisz że to możliwe? w tym przypadku to jedynie fikcja literacka

Candy_Perfume_Girl

Odbiegając od filmu, swojego czasu oberzałam sporo dokumentów kryminalnych takich jak np. "Kobiety które niosły śmierć" istnieje taki sam o dzieciach, które zabijały, wierz mi nie wszystkie dzieci to aniołki i intrygi, które potrafią knuć są często na poziomie dorosłego człowieka, nie twierdzę przy tym, że jest to w 100% ich winą, bo środowisko i rodzina nie wątpliwie ma ogromny wpływ na umysł dziecka, chodzi mi o to, że dorośli czasami zapomniają jak to jest być dzieckiem i często bagatelizują to co dziecko potrafi zrobić. Pracuje też w szkole podstawowej z przedszkolem i też już trochę widziałam do czego dzieci są zdolne włącznie z postawieniem policji na równe nogi, bo nie chciało się przyjść na trzy pierwsze lekcje i wymyślił, że został porwany, po tygodniu przyznał, że wszystko wymyślił, a śliedztwo już trwało i nawet podał rysopis potencjalnego porywacza oraz kolor i markę samochodu dziecko w wieku 9-10 lat. To takie info do przemyślenia.

ocenił(a) film na 8
WrednyMotylek

Reżyser nie chciał odwzorować książki w pełni, więc nie mów, że mu się to nie udało, gdyż od początku nie miał takiego zamiaru.

ocenił(a) film na 9
WrednyMotylek

Film obejrzałam po przeczytaniu książki i byłam zniesmaczona - ale nie postacią Humberta, ale tym jak wulgarnie były przedstawione co poniektóre sceny. Konkretnie teraz już nie pamiętam dlaczego odniosłam takie wrażenie, ale wydaje mi się, że nie chodziło już nawet o psychikę bohatera, ale o sposób ukazania scen erotycznych/seksualnych. W książce było to przedstawione inaczej i nie spodziewałam się, że aż tak bardzo reżyser pozwoli w filmie na wysunięcie tej seksualności na wyższy próg niż był on w powieści Nabokova.

ocenił(a) film na 5
JaMajka69

po prostu seksualność najlepiej się sprzedaje.

ocenił(a) film na 10
WrednyMotylek

Zabawne jest to, co napisałaś. Zawsze traktujesz reżyserów filmowych, którzy robią film na podstawie powieści, jak uczniów, mających napisać wypracowanie na zadany temat ? Powieść Vladimira Nabokova "Lolita" jest arcydziełem światowej literatury podobnie jak na przykład "Hamlet" Szekspira. Wiesz ile różnych wersji "Hamleta" powstało od 1600 roku, w którym ten dramat został napisany ? Każdego roku, w różnych częściach świata, różni reżyserzy teatralni interpretują utwór Szekspira zgodnie z własną indywidualnością twórczą, własnym charakterem, własnym światopoglądem itd. I mają do tego prawo, bo "Hamlet" jest częścią światowego dziedzictwa kulturowego, które stanowi własność nas wszystkich. Z "Lolitą" jest dokładnie tak samo. Każdy reżyser filmowy ma prawo zrobić swoją wersję historii o znajomości dojrzałego faceta z nastoletnią nimfetką i nie musi się zastanawiać nad tym, czy akurat Nabokovowi taka wersja przypadłaby do gustu. Proponuję też zostawić książkę w spokoju, bo po pierwsze jest to dzieło skomplikowane i wymagające ogromnej erudycji od każdego czytelnika, który chce odczytać całe bogactwo zawartych w nim treści, a po drugie kino rządzi się zupełnie innymi prawami niż literatura.

atotocoto

"ażdego roku, w różnych częściach świata, różni reżyserzy teatralni interpretują utwór Szekspira zgodnie z własną indywidualnością twórczą, własnym charakterem, własnym światopoglądem itd. => I wychodzą z tego regularnie coraz gorsze, postmodernistyczne gówna, bo tego, co doskonałe, się nie poprawia. Konkretnie o "Lolicie" się nie wypowiem, bo ani nie czytałem jeszcze, ani nie oglądałem.

ocenił(a) film na 10
ponder

Często zdarza się, że wychodzą gówna, ale one wcale nie szkodzą Szekspirowi, tylko tym marnym reżyserom. Na tle gówien geniusz Szekspira lśni jeszcze mocniejszym blaskiem. Dokładnie tak samo jest z "Lolitą" i innymi arcydziełami. Ale z drugiej strony, czasy się zmieniają, widownia się zmienia i forma filmów również musi dostosowywać się do tych zmian. Ale powtarzam : arcydziełu nic nie jest wstanie "zrobić krzywdy". Te dzieła są zapisane na wieki w kulturze i zawsze będą inspiracją dla różnych twórców. Biorąc się za ekranizację arcydzieła literackiego, reżyser filmowy bardzo ryzykuje, bo jego ewentualna marność i brak talentu od razu wyjdzie na wierzch.

ocenił(a) film na 10
WrednyMotylek

"czy nie naćpać swojej ofiary i nie zgwałcić jej"
Tiaaaaa lepiej przypomnij sobie książkę, jesli kiedykolwiek ją czytałaś/eś.

grafzero

Zapewne autor wątku miał na myśli te fragmenty:
strona 122: "Musiałem być pewien, że gdy przyjedzie moja przepiękna dziecina, już pierwszej nocy, i następnej, a potem noc w noc, póki St. Algebra mi jej nie odbierze, będę dysponował odpowiednimi środkami, aby dwie istoty wtrącić w sen głęboki, z którego nie wyrwie ich dźwięk ni dotyk." Humbert był u lekarza po środki nasenne, które następnie testował na matce Lolity.
strona 142: "Aby wygnać bestię bezsenności, powinien może sam skosztować ametystowej kapsułki? Było ich w sumie czterdzieści-czterdzieści nocy z kruchą Śpiącą Królewną; czy mogłem zaprzepaścić jedną taką noc tylko po to, żeby zasnąć?" Humbert w drodze na obóz po Lolitę nie mógł zasnąć i zastanawiał się nad wzięciem wyżej wspomnianej tabletki nasennej

malfina

Niestety nie mogę edytować wcześniejszego postu ;/

Strona 159- opis jak Humbert podstępem sprawił, że Lolita połknęła '"witaminę X"
Dalej książki jeszcze nie czytałam, ale te fragmenty chyba wystarczą :) Humbert myślał o wykorzystaniu Lolity podczas gdy będzie "przyćpana" lekami nasennymi więc jednak autor czytał książkę i ma racje (co do tego konkretnego zdania przytoczonego przez grafzero) :)

ocenił(a) film na 10
malfina

"Dalej książki jeszcze nie czytałam"
To może przeczytaj? Po nocy spędzonej z nią (z jej inicjatywy) Humbert przyznaje, że w życiu by się na coś takiego nie odważył. Chciał na nią spojrzeć i nic więcej. Przyznaje, że myślał żeby być może kiedyś jej dotknąć ale w głowie mu się nie mieściło, że będą uprawiać seks. No ale mała Dolores wzięła sprawy w swoje ręce.

grafzero

Spokojnie, jestem w trakcie i mam zamiar skończyć :)
Co nie zmienia faktu, że autor wątku mógł zapamiętać akurat te fragmenty lub nie skończyć książki, nie wiedzieć co się wydarzyło dalej i sugerować się tym co zna/pamięta. Nie trzeba od razu naskakiwać na ludzi, że nie mieli styczności z tą książką lub coś w tym stylu. Mogłaś/eś mu po prostu napisać to co mi :) Zresztą autor napisał, że Humbert o tym myślał a nie, że to zrobił.

ocenił(a) film na 10
malfina

Wiesz, może nam się taka kreacja Humberta nie podobać. Jakby ktoś napisał - słuchajcie nie podoba mi się takie przedstawienie postaci, to zgoda. Ale twierdzenie, że Humber chciał ją zgwałcić i był pedofilem, to kłamstwo. Czy gdyby był pedofilem, nie zgwałciłby tej "zamówionej" dziewczynki? Facet był ewidentnie spaczony, może nawet podpadał pod nimfofilię, ale ostatecznie to on stał się ofiarą. Taka jest wymowa książki i filmu.
PS. Nie naskakuję - jeśli tak to odebrałaś to wybacz ;)

grafzero

Oczywiście, ja również nie twierdzę, że jest "obleśnym pedofilem" i naprawdę w 100% się w Tobą zgadzam :). Po filmie miałam takie same odczucia, Humbert został ofiarą.
Po prostu czytając książkę zapamiętałam, że takie fragmenty były, więc stwierdziłam, że może warto je tu przytoczyć. Wg mnie na ich podstawie faktycznie można by posądzić Humberta o chęć "naćpania swojej ofiary i zgwałcenia jej". Jedynie to chciałam pokazać :)

ocenił(a) film na 10
malfina

Ale czy w którymś cytacie jest mowa o seksie? Tym bardziej, że mówimy o latach hmmm 60.? (nie pamiętam dokładnie w którym roku rozgrywa się akcja). To nie były czasy "molestowania wzrokiem" czy skazania za "nadużycie zaufania".

grafzero

Nie dosłownie, ale przecież ktoś może tak zrozumieć. Każdy odbiera takie rzeczy inaczej i każdy inaczej je interpretuje, po swojemu.
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 10
malfina

Widzisz, ale to właśnie jest znak naszych czasów. Wszędzie dopatrujemy się pedofilii i postrzegamy to w kateoriach zły dorosły, dobre dziecko. A niestety rozbudzona wcześnie seksualność często zadaje takiej wizji kłam.
Pozdrawiam ;)

ocenił(a) film na 5
grafzero

Humbert był pedofilem. To oczywiste. Dorosły mężczyzna uprawiający sex z dziewczynką to pedofil. Bez względu na to, jak pięknie nie będzie uzasadniał swego czynu. Polański też twierdził, ze został uwiedziony przez 13 latkę. Humbert uprawiał sex z Lolitą? Uprawiał. To zamyka sprawę. Jest zboczeńcem. Jakiekolwiek względy poboczne, nie zmieniają istoty sprawy. I nieważne jest ,czy wyraziła zgodę czy nie. Do pewnego wieku zgoda dziecka lub jak się upierasz, by zrelatywizować jego obleśny czyn, nastolatki nie ma znaczenia gdyż do pewnego wieku osoba nie jest zdolna do świadomej decyzji. Ze względu na rozwój mózgu nie jest w stanie racjonalnie ocenić sytuacji. Poza tym Nabokov pomysł na książkę zaczerpnął z autentycznej sprawy kryminalnej. Lolita miała swój realny pierwowzór. Pedofil został skazany. Sprawa była głośna i wiele gazet o niej pisało. Zatem Nabokov napisał o pedofilu. I pokazuje, jak działa umysł takiego socjopaty. Jak manipuluje otoczeniem, nami czytelnikami i swoimi własnymi resztkami wyrzutów sumienia. Zastanawiam się, co ma na celu relatywizowanie pedofila?

ocenił(a) film na 7
grafzero

W życiu nie odważył? Przecież pierwsza spędzona z nią noc była właśnie taką próbą. Pechowo dla niego środki nasenne nie zadziałały, i Lolita ciągle budziła się od jego dotyku, a on sam zbyt się bał kontynuować, bo mogła wybuchnąć i zacząć krzyczeć.

ocenił(a) film na 7
mhrocznyszatan

Ehh, nie mogę edytować. Przytaczając fragmenty książki należy pamiętać, że przede wszystkim nie jest ona dziełem obiektywnym, tylko subiektywnym pamiętnikiem Humberta, gdzie ten wielokrotnie siebie wybielał i usprawiedliwiał. Był chwiejnym emocjonalnie skrajnym egocentrykiem, i zależnie od stanu emocji wyrzucał sobie że jest pedofilem, lub, że jego zainteresowania są całkowicie normalne, a nieakceptowalne jedynie przez pruderyjne amerykańskie społeczeństwo. Napisał, że nigdy nie zdobyłby się na gwałt na lolicie? Tak, ale dopiero po nieudanej próbie tegoż, i wtedy, gdy gwałcenie jej przemocą nie było już potrzebne.

ocenił(a) film na 10
mhrocznyszatan

Skąd masz pewność że to była próba gwałtu? O.o.

ocenił(a) film na 7
grafzero

Przecież jest jasno w książce napisane, tak jak wyżej użytkownik napisał - chciał się nią "zająć" gdy będzie spać, ale Lo spała nie spokojnie, bał się że się obudzi i zacznie krzyczeć.

Podanie komuś środka nasennego z zamiarem uprawiania seksu z tą osobą, która niczego nieświadoma będzie smacznie spać, czym że jest jak nie perfidnym wykorzystaniem? Gwałtem?

I Humbert był pedofilem. Pierwsze strony książek nie dają ku temu wątpliwości. Tam masz wszystko podane jak na dłoni, jego fascynacje dziewczynkami, jak przychodził do parku, oglądał je, a potem sobie pisząc kolokwialnie, robił dobrze. Jak wręcz brzydziły go dorosłe kobiety.

ocenił(a) film na 10
Tortuga033

" z zamiarem uprawiania seksu z tą osobą"
Nie miał takiego zamiaru. Książka to jasno mówi.

"I Humbert był pedofilem. Pierwsze strony książek nie dają ku temu wątpliwości. Tam masz wszystko podane jak na dłoni, jego fascynacje dziewczynkami, jak przychodził do parku, oglądał je, a potem sobie pisząc kolokwialnie"

To jest nimfofilia, a nie pedofilia.

ocenił(a) film na 7
grafzero

Co nie zmienia faktu, że był chorym zbokiem, nie ważne jakim terminem to określić, tak naprawdę.

"Jak się potem dowiedziałem od uczynnego farmaceuty, fioletowa pigułka w ogóle nie należała do licznej i szlachetnej rodziny barbituranów, a choć mogła uśpić neurotyka wierzącego w jej narkotyczną moc, zbyt łagodnym okazała się uśmierzaczem, aby na dłuższy czas ukołysać czujną acz uznojoną nimfetkę. Czy lekarz z Ramsdale był szarlatanem, czy cwanym starym łajdakiem, nie ma właściwie i wtedy też nie miało znaczenia. Grunt, że mnie oszukał.
Kiedy Lolita po raz drugi otworzyła oczy, zrozumiałem, że nawet jeśli specyfik w końcu podziała, bezpieczeństwo, na które liczyłem, jest pozorne.
Z wolna odwróciwszy głowę opuściła ją na większy niż nakazywała sprawiedliwość przydział poduszek. W zupełnym bezruchu leżałem na swoim brzeżku, wpatrując się w potargane włosy, w poblask nimfięcego ciała, z którego widać było w mroku pół uda i pół ramienia, i usiłowałem wysondować głębię jej snu wedle tempa oddechu. Minęło trochę czasu, nic się nie zmieniło, a ja uznałem, że mogę zaryzykować i odrobinę się przysunąć do tego cudownego, obłędnego poblasku; ledwie jednak wkradłem się w jego ciepłe pobliże, ustał jej oddech, mnie zaś ogarnęło nienawistne podejrzenie, że mała Dolores czuwa i wybuchnie wrzaskiem, jeśli ją tknę którąkolwiek częścią swej doczesnej nędzy. Proszę, czytelniku: choćby ci się już przejadł czuły, chorobliwie wrażliwy, nieskończenie przezorny bohater mej książki, nie pomijaj tych nader istotnych stronic! Wyobraź mnie sobie; nie zaistnieję, jeśli mnie sobie nie wyobrazisz; spróbuj dostrzec we mnie łanię drżącą w lesie mej własnej niegodziwości; zdobądź się nawet na lekki uśmiech. Wszak uśmiechnąć się nigdy nie zawadzi. No bo na przykład nie miałem na czym położyć głowy i w ogóle (o mało nie napisałem „wogle”), a prócz innych niewygód nękał mnie atak nadkwasoty (i jeszcze mają czelność twierdzić, że przyrządzili tę smażeninę „po francusku”, grand Dieu!).
Moja nimfetka znów twardo spała, wciąż jednak bałem się wyruszyć w zaklętą podróż. La Petite Dormeuse ou l'Amant Ridicule. Jutro napcham ją tymi poprzednimi pigułkami, które tak gruntownie znieczuliły jej mamuśkę. W przegródce obok tablicy rozdzielczej - czy w neseserze? Powinienem może odczekać dobrą godzinę, a potem raz jeszcze się podkraść? Nauka o nimfolepsji jest nauką ścisłą. Przy najlżejszym kontakcie fizycznym wystarczyłaby sekunda. Z dystansu jednego milimetra trzeba by dziesięciu sekund. Zaczekajmy.
Nie ma nic głośniejszego od amerykańskiego hotelu; a weźcie pod uwagę, że miał on być spokojny, zaciszny, staroświecki, przytulny - „domowy komfort”, te rzeczy. Grzechot drzwi windy - rozlegał się ze dwadzieścia metrów na północny wschód od mej głowy, lecz słyszałem go tak wyraźnie, jakbym miał windę w lewej skroni - przeplatał się z łoskotem i łomotem, które towarzyszyły rozmaitym ewolucjom tej maszyny, i nie ustał, aż dopiero grubo po północy. Co pewien czas, tuż na wschód od mojego lewego ucha (zawsze przyjmując, że leżałem na wznak, nie śmiąc zwrócić się bardziej zbereźną stroną ku mgławicowemu udku sąsiadki) korytarz przepełniały radosne, donośne i niedorzeczne wykrzykniki zakończone salwą dobranocek. A gdy te ucichły, przyszła kolej na ubikację tuż na północ od mojego móżdżku. Męska, energiczna, basowała z głębi gardła, po wielekroć tej nocy używana. Jej bulgotanie, chlustanie, a potem przewlekłe ciurkanie wstrząsało ścianą za moją głową. Potem gdzieś na południe ode mnie ktoś rozrzutnie się pochorował, nieomal życie wykasłując wraz z trunkiem, a jego ubikacja runęła istną Niagarą, zaraz za naszą łazienką. Kiedy zaś wreszcie umilkły wszystkie wodospady, a zaklętych łowców zmorzył sen twardy, ulica pod oknem mej bezsenności, na zachód od mego czuwania - stateczna, wybitnie mieszkalna, dostojna aleja ze szpalerem ogromnych drzew - wyrodziła się w nikczemny rewir gigantycznych ciężarówek, które mknęły z rykiem przez mokrą i wietrzną noc.
A tymczasem niecałe piętnaście centymetrów dzieliło mój rozpalony żywot od mgławicowej Lolity! Po długim i nieruchomym czuwaniu znów wysunąłem ku niej czułki i tym razem skrzypienie materaca jej nie zbudziło. Zdołałem dowlec swe zgłodniałe cielsko tak blisko, że aura jej nagiego ramienia wionęła niczym ciepły oddech po moim policzku. Nimfetka usiadła, westchnęła, z szaleńczą szybkością wymamrotała parę słów o łódkach, szarpnęła pościelą i znów osunęła się w sutą, mroczną, młodą nieświadomość.
Gdy się rzucała w obfitej strudze snu, przed chwilą kasztanowej, a teraz księżycowej, jej ręka uderzyła mnie w twarz. Na sekundę objąłem nimfetkę.
Wywinęła się z cienia mego uścisku - nie świadomie, nie gwałtownie, bez śladu osobistego niesmaku, tylko z beznamiętnym, płaczliwym pomrukiem dziecka, które domaga się należnego mu z natury rzeczy odpoczynku. I wszystko zostało po staremu: Lolita zwrócona wygiętym grzbietem do Humberta, Humbert z dłonią pod głową, płonący od żądzy i zgagi.
Z powodu tej ostatniej musiałem wybrać się do łazienki po łyk wody, jest to bowiem w moim przypadku najskuteczniejszy lek, jaki znam, prócz może mleka z rzodkiewkami; gdy wróciłem do dziwnej warowni w blade pręgi, gdzie stare i nowe ubrania Lolity spoczywały w rozmaitych zaklętych pozach na meblach, które zdawały się lewitować, moja niemożliwa córka usiadła i z nienaganną dykcją zażądała, żebym ją także napoił. Wzięła w cienistą dłoń papierową szklankę, giętką i zimną, i zwróciwszy ku niej długie rzęsy z wdzięcznością połknęła płyn, po czym infantylnym gestem, w którym było więcej uroku niż w jakiejkolwiek cielesnej pieszczocie, mała Lolitka wytarła usta o moje ramię. Padła z powrotem na poduszkę (odebrałem swoją, kiedy piła) i natychmiast znowu zasnęła.
Nie śmiałem zaproponować drugiej dozy specyfiku, a zresztą nie porzuciłem jeszcze nadziei, że pierwsza pogłębi jej sen. Ruszyłem ku niej, gotów sprostać wszelkim rozczarowaniom, świadom, że powinienem czekać, ale czekać niezdolny. Moja poduszka pachniała jej włosami. Sunąłem ku swej miłej migotce, zatrzymując się lub cofając, ilekroć zdawało mi się, że drgnęła albo drgnie. Powiew z krainy czarów jął mieszać się do mych myśli, nadając im krój kursywy, jak gdyby powierzchnię, w której się odbijały, marszczyła chimera owego powiewu. Świadomość raz po raz rolowała mi się na wspak, pełznące ciało wnikało w sferę snu i znów z niej wypełzało, a parokrotnie złapałem się na tym, że osuwam się w markotne pochrapy. Spowite mgłą tkliwości stały góry tęsknoty. Chwilami wydawało mi się, że zaklęta zdobycz zamierza wyjść naprzeciw zaklętemu łowcy, że pośladkiem ryje sobie tunel do mnie pod miękkim piaskiem dalekiej, bajecznej plaży; lecz nagle pulchny majak drgał, a ja stwierdzałem, że jest dalej ode mnie niż kiedykolwiek. Rozwodzę się nad dreszczami i podchodami tej odległej nocy, postanowiłem bowiem udowodnić, że nie jestem, nie byłem i nigdy być nie mogłem brutalnym łotrem. Delikatne, marzycielskie rejony, przez które pełznąłem, były schedą poetów - nie zaś łowiskiem zbrodni. Gdybym wtedy osiągnął cel, moje upojenie byłoby jedną wielką miękkością, procesem wewnętrznego spalania, którego żar Lo ledwie by poczuła, choćby wcale nie spała. Nie traciłem jednak nadziei, że stopniowo omota ją zupełne odrętwienie, pozwalając mi skosztować czegoś więcej aniżeli tylko jej poblasku. Toteż wśród próbnych przybliżeń, w zamęcie percepcji, który przeistaczał ją w księżycowe oka lub w krzew rozkwitły puszyście, śniłem, że znów przytomnieję, śniłem; że czyham."

Pamiętajmy o tym, że książka jest pisana z perspektywy Humberta, który niejednokrotnie próbuje się wybielać. Niemniej - ten fragment dobitnie pokazuje jakie były jego zamiary. Nawet jeśli ostatecznie tego nie zrobił, to nie zmienia to faktu że był bardzo bliski realizacji.

ocenił(a) film na 10
Tortuga033

"który niejednokrotnie próbuje się wybielać. "
Dlaczego?
I dlaczego nie wstawiłeś późniejszego fragmentu, w którym Humbert mówi, że nawet nie marzył, ze ją dotknie?

ocenił(a) film na 7
grafzero

Ale co dlaczego?

To przytocz może ten fragment, nie znam książki na pamięć, a łatwiej wtedy się odnieść. Ten fragment, który przytoczyłam w jasny sposób obala twoją tezę, jest tak wszystko czarno na białym.

Tortuga033

Filmu jeszcze nie oglądałam, ale trzeba dodać, że narrator i głowny bohater książki sprawnie manipuluje czytelnikiem. Wszystko co pisze, jest jedynie jego punktem widzenia. Czasami chce wbudzić w czytelniku poczucie, że on taki biedny, tak się zakochał, a ona była taka wulgarna i tak go nęciła, co oczywiście było bzdurą. Najpierw prawie rok myślał, jakby tu się zbliżyć do swojej "pieszczotki", a gdy już przyszedł ten moment, bo miał ją na własność, podał środki nasenne, a potem napisał, że w zasadzie to ona go uwiodła i nie był jej pierwszym. :/ Była też scecna, gdy gdzieś na plaży, po stosunku, ona płakała, a on ją tulił, udając, że nie wie, o co jej chodzi. Przecież to jasne, że płakała, bo była bezbronna i została ponownie wykorzystana przez opiekuna.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones