Codziennie to może nie, ale oglądam dość często. Mam takie dni kiedy lubię pooglądać swoje ulubione sceny :)
Każdy film z Jeremy Ironsem to dla mnie bajka i zawsze, przez niego, zawyżam ocenę całego filmu. Świetnie zagrał Humberta.
A i powieść Nabokova jest dobrą powieścią.
Jeremy spisal sie na medal - ale w jego przypadku to nic nowego, jest po prostu genialnym aktorem :)
Co do samego filmu, to mam dosc mieszane uczucia... - Czytajac ksiazke niezbyt sympatyzowalam z postacia Humbreya,
z kolei ogladajac film mimowolnie wspolczulam mu... a jednoczesnie jego milosc dla Lolity wzbudzala we mnie groze - bo Humbrey byl niestety takim samym zboczencem jak ten caly Quilty (czy jak mu tam) tyle ze z gatunku tych "sympatyczniejszych" i mniej groznych dla otoczenia - a sama Lolita, jak to rozpieszczone dziecko, byla manipulantka i nie zdawal sobie moze tez tak do konca sprawy, jak silnie oddzialowala na Humbreya. Mozna powiedziec, ze oboje nie byli bez winy, ale to jednak Humbrey byl w tym "zwiazku" dorosly i przekroczyl granice.
Dokładnie, Jeremy to miszcz kina ;) oglądałem bardzo daawno kulisy powstawania tego filmu, gdy lukałem film, to tak bardzo nie zwróciłem uwagi na kultową scenę, dopiero po kulisach naszło mnie olśnienie ;)
Gdy Lolita ( szkoda, że nie zagrała Matylda z Leona ) depcze gołą stopą siedzącego na trawie Ironsa, to jest mistrzostwo!!! Nie trzeba pokazywać OBRAZOWO jak choćby w naszej Sarze, 40-latka pukającego galeriankę ;) sam ten gest, otarł się i to bardzo o zmysły widza ( choć podczas projekcji miałem zaledwie lat szesnaście. )
16 lat?? Wow, no coz ja mialam okazje go obejrzec gdy lecial kiedys na Jedynce pozno w nocy... Mialam juz wtedy 19 lat, wiec to juz normalny wiek na ogladanie tak kontrowersyjnych filmow :)